|
|
|
|
Trochę historii
|
Program historyczno-artystyczny o Eugeniuszu Kwiatkowskim - scenariusz imprezy.
Cel : prezentacja postaci Eugeniusza Kwiatkowskiego, jego działalności politycznej i gospodarczej oraz ukazanie znaczenia wkładu pracy dla miasta Stalowa Wola. Kształtowanie wartości patriotycznych wśród uczniów, propagowanie dziedzictwa kulturalnego regionu.
1. Powitanie. 2. Przedstawienie życiorysu Eugeniusza Kwiatkowskiego i jego najważniejszych inicjatyw gospodarczych. · List Eugeniusza Kwiatkowskiego do Marcelego Siedlanowskiego · Słowa E. Kwiatkowskiego o Stalowej Woli · Cechy osobowości premiera Eugeniusza Kwiatkowskiego. 3. COP – referat. 4. Projekcja filmu pt. „Budowa COP-u”. 5. Zakłady Południowe – fakty i daty. 6. Budowa miasta Stalowa Wola – zarys dziejów. 7. Projekcja filmu pt. „Stalowa Wola - dziś”. - scenariusz ramowy 1. Cytat z książki D. Garbacza "Kwiatkowski w St. Woli" str. 93, str. 101 2. „Polska musi własnym wysiłkiem tworzyć i budować codziennie i z uporem, świadomą celu własną, nowoczesną, organizacją polityczną i gospodarczą, zdolną do życia, do rozwoju i do wytrzymania wszystkich ciśnień zewnętrznych" — sejm 5 II 1937 3. „Pod wodzą Marszałka Piłsudzkiego obaliliśmy słupy polityczne dzielące nas na trzy zabory i umocniliśmy nowe zewnętrzne granice Polski wolnej i zjednoczonej. Ale w ukryciu zaczaiły się jeszcze niewidzialne słupy podziałowe gospodarcze, międzydzielnicowe. Więc musimy je obalać systematycznie - kamień po kamieniu. Wracamy dziś na ślady twórczej polityki ekonomicznej. Wynikającej z fizjologii naszego bytu państwowego" - debata sejmowa 1937. 4. „Nie potrzebujemy dziś już koncentrować całego wysiłku na negatywnej walce w obronie przed zalewem kryzysu, możemy już pracować pozytywnie i umacniać zarówno naszą gospodarstwo jak i nasze zdolności obronne" posiedzenie sejmu 4 II 1937. 5. Jeżeli raz przyjmiemy za zasadę naczelną, że dzielić się będziemy w Polsce nie przywilejami, lecz obowiązkiem, nie dostojeństwami, ale pracą, nie wzajemną adoracją, ale wysłużonym szacunkiem, to starczy dla nas wszystkich miejsca - dla ludzi dorosłych, i dla idei młodzieżowej, w szeregach szturmowych walczących nie O wielkość własną, ale o wielkość Polski". 6. Pytanie córki Ewy - „Jak wygląda raj?" - „Dla mnie Ewuniu, będzie to mój gabinet pełen starych sztychów i książek, dla których będą mieć dużo czasu" 7. „Ponad wszystkim stoi zadanie wytworzenia nowego człowieka w Polsce. Człowieka zorganizowanego i zdyscyplinowanego w imię ideałów społecznych i państwowych, człowieka wierzącego w swoje siły, a więc stanowczego i odważnego, człowieka o głębokim poczuciu praw człowieka i innych państw, człowieka znajdującego szczęście w swej pracy i swym trudzie" 8. Eugeniusz Felicjan Kwiatkowski urodził się 30 XII 1888 t. w Krakowie w rodzinie inteligenckiej. Ojciec Jan Kwiatkowski był pracownikiem i urzędnikiem w krakowskiej dyrekcji kolei żelaznej oraz uczestnikiem powstania styczniowego co niewątpliwie miało wpływ na wychowanie Eugeniusza w tradycji historycznej. Jego dzieciństwo również sprzyjało jego patriotycznemu wychowaniu gdyż wraz z rodzeństwem przebywał w majątku ziemskim ojca w Czernichowicach pod Zborażem, Wychowany w tak humanistycznych i patriotycznych tradycjach czerpał swe inspiracje z powieści Sienkiewicza, Mickiewicza czy Słowackiego. E. Kwiatkowski zdobył wykształcenie w Gimnazjum Jezuitów, na wydziale chemii. Technicznej Politechniki Lwowskiej, a następnie na wydziale chemii w Monachium. 1912 roku uzyskał tyto! inżyniera chemika. W czasie wojny służył w Legionach Polskich. W okresie niepodległości zajmował stanowiska ministra przemysłu i handlu oraz wicepremiera, i ministra skarbu. Z jego życiem związane są nierozłącznie takie wydarzenia jak budowa portu Gdyni i floty handlowej, połączenie Śląska z wybrzeżem i budowa magistrali kolejwej Śląsk - Gdynia. W koncepcji rozwoju gospodarczego Polski ważną rolę odgrywało tworzenie polskiego przemysłu. Jej pierwszym elementem było utworzenie COP-u. Miał on zdaniem współtwórcy tej budowy przyczynić się do integracji gospodarek kraś", organizując rynek zbytu dla płodów rolnych Polski Wschodniej, dla surowców i półfabrykatów Polski zachodniej oraz energii, gazu ziemnego i wody Polski południowej. Mało to być również miejsce pracy dla bezrobotnych. 5 II 1937r wicepremier przedstawił sejmowi plan COP. Ogółem przyczynił się do zbudowania zakładów zbrojeniowych oraz hut miedzi, zakładów chemicznych, elektrowni oraz fabryk samochodów. Z inspiracji E. Kwiatkowskiego wybudowano Zakłady Południowe w Stalowej Woli. Z jego inspiracji również prezydent I. Mościcki rozpoczął objazd terenów COP 10 VII 939 i 14 VII 939r odbyło się poświęcenie Zakładów Południowych. E. Kwiatkowski jako doskonały organizator potrafi patrzeć daleko w przyszłość i urzeczywistniać swe plany. Był wielkim patriotą i mężem stanu dlatego też gdy umarł 22 VIII i 974 r. w Krakowie jego trumnę wystawiono na Wawelu, w kaplicy Wazów. Inicjator interwencjonizmu tzn. zwiększenia regulującej roli państwa w gospodarce w celu przeciwdziałania kryzysom, wprowadził nadzwyczajny podatek, zreformował podatek dochodowy, zaciągał kredyty na rozwój gospodarki. J. Rakowski „Nastawiony całkowicie na pracę publiczną, prowadząc niezwykle skromny i rodzinny tryb życia, umiał wyzbywać się przyjemności i odsuwać od siebie wszystko, co w jakikolwiek sposób mogłoby osłabić zdolność jego codziennej , kilkunastogodzinnej pracy (...) Ten twardy, systematyczny niemal ascetyczny tryb życia podtrzymywał niewątpliwie jego zdolność do pracy". I. Mościcki „Muszę powiedzieć o Panu Kwiatkowskim że ja go zdobyłem dla Chorzowa. Miałem wrażenie, że „uda się". Ale Pan Kwiatkowski przesiedl wszelkie oczekiwania. Toteż, gdy zostałem prezydentem, „zmusiłem" go, aby objął Ministerstwo Przemysłu i Handlu. To wyjątkowy człowiek ! Nie tylko jest zdolny, ale wszystkie swe siły oddałby państwu. Dla niego nie ma innej pracy, poza praca dla państwa". Prężny wicepremier i minister zdawał się dobrze rozumieć społeczeństwo, ciężko doświadczone niedawną inflacją. „Kwiatkowski czekał pochlebstw i nikogo nie kokietował. Przeciwnie. Konsekwentnie wprowadzał twarde zasady gospodarcze i nadzwyczajny podatek od wynagrodzeń, reformę podatku dochodowego, drastyczne oszczędności, ostrą reglamentację dewizową polegającą na ograniczaniu przekazywania wypłat za granicę. Znawca narodu i znakomity organizator. W ciągu dwóch lat nie tylko uruchomił fabrykę, ale doprowadził do zwiększenia jej produkcji w porównaniu do najlepszych czasów jej funkcjonowania. COP był dla Kwiatkówskiego oczkiem w głowie całej gospodarki. Nazywany renesansową osobliwością epoki międzywojennego dwudziestolecia. Wychowany w humanistycznych i patriotycznych tradycjach. Czerpał ideowe inspiracje do swej menażerskiej działalności z Sienkiewiczowskiej „Trylogii" , z Mickiewicza, Słowackiego , Norwida. Otaczał się starymi polonikami, księgami historycznymi na równi z rozprawami ekonomicznymi, planistycznymi, statystycznymi. Nie poszedł na tanie hasła czy połowiczne rozwiązania. Nie oczekiwał akceptacji i pochlebstw. Potrafił patrzeć daleko w przyszłość i znajdować drogę do urzeczywistnienia swoich planów i zawierzeń. Garbacz str.9 Umiał podejmować decyzje, był operatywny w działaniu nawet w trudnych i zmieniających się warunkach. Posiadał E. Kwiatkowski umiejętność wpływania na zespoły ludzi, kierowania nimi i pobudzania do wydajnej pracy. Był człowiekiem odpowiedzialnym, nadzwyczaj pracowitym, energicznymi rzetelnym w realizacji zadań i obowiązków. II. Zakłady Południowe Garbacz str. 9 Stalowa Wola w planie COP byk największą inwestycją. Zakłady przemysłowe i miasto budowano od podstaw. Kwiatkowski mówił o COP-ie: „ To co się tworzy, tchnie wielką silą i decyzją, i każdy zwiedzający te dzieła ulega temu wrażeniu. COP budować będą pokolenia, my budujemy tylko zaczątki". Drozdowski str. 19 „ Przeprowadzony z bogatego jasielskiego złoża gaz ziemny - pisał Patkowski -nową energią zasili prawo - i lewobrzeżne Sandomierskie gdzie z wioski Pławo wśród gęstego lasu już wzrosła dzisiaj - Stalowa Wola. W sercu Polski skupia się wola narodu i państwa, która ma zjednoczyć, umocnić i rozwinąć organizm gospodarczy państwa, podnieść szybko naszą zdolność obronną, zabezpieczyć pokojową i twórcza, choć twardą i niełatwą pracę obecnego i przyszłych pokoleń Rzeczpospolitej. Drozdowski str. 69 Głośna wówczas była wypowiedź E. Kwiatkowskiego z 1968r. przekazana Tadeuszowi Mazowieckiemu, redaktorowi „Więzi" w ankiecie Co chciałbym przekazać młodym: „Wierzę bowiem niezłomnie, że ogromna większość młodzieży polskiej wyposażona jest w dostatecznie mocne i trwałe siły, by przeciwstawić się skutecznie sporadycznym przejawom destrukcyjnym i demoralizacyjnym, że nienaruszalną wartość posiada dla niej wieź z historyczną przeszłością narodu (...) "Gdy takie zasady przepełniają umysły i serca naszego młodego pokolenia, możemy być spokojni o przyszłość narodu". Drozdowski str. 70 „Można więc w poczuciu pełnego obiektywizmu stwierdzić — podkreślał Kwiaikowski - że wysiłek pracy zarówno morskiego zaplecza gospodarczego jak też kolei żelaznych i samych portów morskich Polski był w pierwszych latach powojennych znaczny, w wysokim stopniu skuteczny i wytrzymywał porównanie z krajami zamożniejszymi lepiej usytuowanymi geograficznie i mniej zniszczonymi". Sztafeta str. 270 Brrr... ruszamy z miłego lasu. Za to wytwórnia płatowców w Mielcu, to już inny świat - drewniany i powietrzny. Jak rysy twarzy znamionują charakter, lak budowle fabryczne rodzaj produkcji.
Tu - wszystko jest
rozdęte powietrzem, zda się, że to nie pawilony febryczne, a worki, w
które Eol wiatr łapie. Jak magazyn, to trzynawowy, jak hala montażowa, to
0 rozpiętości luków 60m. , jak hangar - to o rozpiętości konstrukcji
żelaznej 46m., a jak hala główna to o przestrzeni 2ha. Pierwszy etap — zając pomykający sosnami, wśród których wznoszą baraki.
Drugi etap — na
dwóch z lekka obciosanych słupach deska z napisem : „Budowa miasta Stalowa
Wola" Ale nie wszędzie gaz da się użyć. „Stalowa Wola" produkuje najpierwszej jakości, a także można wyrabiać jedynie w piecach elektrycznych dających wysokie temperatury. W ogromnym Trzyńcu widziałem taki piec, jest to jedyny piec Zakładów Trzynieckich, na dobitkę nieczynny. W stalowej Woli mamy dwa takie piece elektryczne i nad to trzeci tyglowy. Poza tym dwa piece Martenowskie na gazie. Trzyniec ma czternaście pieców Martenowskich, ale bo też Trzyniec ma produkcję stali pośredniej, podstawowej, tego, co potocznie nazywamy żelazem. Inferno pracy przy takim piecu, wielokrotnie opisywane, które widziałem jeszcze w Trzyńcu, zbliżając się z kolorowym szkiełkiem do buchającej iiarem czeluści w której bulgotało jeziorko płynnego żelaza —już tu należy do przeszłości. Robotnik nadzorujący siedzi niby w loży, wymurowanej oddzielnie i daleko od pieca; loża ma okna z kolorowej szyby; widać przez nią wnętrze pieca wygodnie, ale żar nie dochodzi zupełnie. Ogromny 15-tonowy dzwon unosi suwnica; pod dzwon (słuchajcie, słuchajcie...) podjeżdża piec; dzwon u dołu jest związany grabą liną która się natychmiast przepala 1. 15-tonowy wsad spada do pieca. - Gdyby te dwa piece były w użyciu całą dobę — mówi wicepremier - zużyłyby 12% prądu, którym rozporządzała Rzeczpospolita. Pięknie to mówi o tych kolosach, ale źle o Rzeczpospolitej... Idziemy miedzy tymi dwoma kolosami, ze zmieszanym uczuciem. Te suwnice po 60 ton, te piece po 2000 stopni ciepłą, te prasy o sile 200 atmosfer, ten organizm gazu tryskającego z nieposkromioną wściekłością po przebyciu 200 kilometrów „na własnych nogach" - ten Hefajstyczny szczęk i zamęt z którego rodzą się hartowane pancerze i działa, przypomina nam na każdym kroku, że o to u stóp dźwigów i lewarów, wież, kół napędowych, kranów, pieców, suwnic, miotów pełza nasze miękkociałe jestestwo. W mrowisku trybów czujemy się jak tłuste larwy, wynoszone na Słońce. Zaraz tu huknie w łeb jakiś trawers - z rozbitego łba wypłynie nieco wody i mózgu ; zaraz tu jakaś ruchoma piła czy pełznący drut odetnie nogę — z nogi wycieknie nieco posoki; zwali się na nas wielotonowy huragan — któż dogrzebie się trochę miazgi ludzkiej, która szybko przyschnie na rozgrzanych stalowych powierzchniach. Wchodzimy do młotowni. Potężne hydrauliczne młoty spadają na rozpalone bloki czerwonej stali. Olbrzymia hala stoi w nieustannym grzmocie eksplozji. Na lewo strzelił piorun — to potworny blok stali spadł na ognisty sześcian; niby echo -strzelają halą detonację powietrza, ale wpada w nie grzmot uderzenia sąsiedniego młota, następnego, następnego, echa eksplozji powietrznych uwielokrotniają się larwy ludzkie, zatykają uszy rękami, przepychają się by ujrzeć najlepiej, najbliżej. Dyrektor Siedlanowski daje znak... drobne poruszenie dłoni robotnika I młot zawisa nieruchomo. Wychodzimy na zewnątrz ; inżynier oprowadzający mówi o precyzji młotów, które można tak wyregulować, że „stłuką szkło, a nie zmiażdżą zegarka". Prostujemy się. Teraz idziemy do pieców hartowniczych, wysokich na 3 8m., a raczej na 26m„ bo 12 metrów każdego z nich jest w ziemi. Koło nich tejże wysokości zbiorniki z oliwą i z wodą. Kran niezwykle pośpieszny i precyzyjny (kosztował 240.000 zł. ), szybko wyciąga z pieca lufę armatnią, aby ją natychmiast zanurzyć w oliwie. Ta instalacja pozwala hartować nawet 14-metrowe lufy. Taka lufa, to jest właściwie przyciosany blok stali. Ścinają w nim do góry 30, od dołu 10 centymetrów. Po zahartowaniu idzie do dalszej obróbki, do dalszego W dalszych częściach fabryki widzimy dopiero, jak boruje się gwint w takim bloku, jak wgryza się w niego świder wyjątkowo cennej, wyjątkowo hartowanej stali, pracujący w ciągle napływającej oliwie. Za każdym razem, kiedy widzę montowanie czegoś, co ma być zasklepione oczom ludzkim, i potem działać, jak mądry, niechybnie działający i ożywiony stwór — doświadczam tego wrażenia, jakie mieli robotnicy mościccy, ustawiający maszyny, którzy zostawali dobrowolnie i bezpłatnie na drugą zmianę; uczucie, jakie się ma, oglądając montującą się maszynę, da się porównać do tego, które przezywamy obserwując wzrost rośliny przez uwielokrotniające przyrządy. Właśnie jesteśmy na „strece" walcowni blachy pancernej, którą wykończają. Gdy przyjedziemy następnym razem — swobodnie i bez wysiłku toczyć się będzie ona po rolkach od stoiska do stoiska. Teraz pod każdym stoiskiem rozwiera się przepaść bardzo głębokiego dołu.
-
Patrzcie, co za
bogactwa zakopujemy tutaj — woła w zachwycie oprowadzający inżynier.
Istotnie — pod każdym stoiskiem montowany jest motor. Nadziemne państwo
machin jest tu rządzone wszędzie jeszcze potężniejszym państwem podziemnym
motorów, rur i kabli,
-
Ludzie okoliczni,
widząc ze tyle ziemi wywozimy, mówią ze właściwa fabryka Ostatnie oczko w tym szeregu spraw grzmiących i potężnych - to odział pomiarowców. Zaangażowano maturzystów gimnazjum w Nisku. Wielką różnorodnością niesłychanie precyzyjnych sprawdzianów badają, jak też ostatecznie jak też udał się produkt wychodzący ze świata rudy chropawej, młotów walących piętrem stali i suwnic przenoszących po kilka wagonów. Młody chłopczyk, przy którym się zatrzymuje bierze dwie tabliczki polerowanej stali, kładzie jedną na drugiej i tabliczek nie można oderwać : ich powierzchnie są tak idealnie polerowane, że między dwiema płaszczyznami nie ma miejsca na szczyptę powietrza. I znowu, jak za poprzednia wizytą, słuchamy referatu. Wówczas czasowniki brzmiały w czasie przyszłym; obecnie przeważa czas przeszły : 7 kwietnia 1938r. została ostrzelana pierwsza armata na strzelnicy zakładowej. 5 września 1938r. została wytopiona pierwsza stal szlachetna w piecu wielkiej częstotliwości. Kuźnię wykończono w 285 dni, walcownię w 400 dni, narzędziownię w 215 dni, gimnazjum i szkołę powszechną w 130 dni... Nie należy kręcić nosem, jeśli poczną się tu radzić dzieci w 3 miesiące po ślubie. Bo to Stalowa Wola. Stalowa Wola jest w 20 miesiącu budowy i uruchomienia i ma ukończone budowie w 98%. Jest wreszcie w sprawozdaniu i futurum : Całość zakładów w Stalowej Woli będzie wybudowana i uruchomiona w jeden Kiedy odjeżdżamy słonce obficie kładzie się na las. Rozpamiętuje, jak tu z harmonogramem przyszli po raz pierwszy ludzie i jak las topniał, a harmonogram pęczniał w roboty dokonane. Las topnieje... wjeżdżamy w blask białych ścian rozwijającego się miasta „Stalowa Wola" tego, które niecały rok temu wieściły owe dwa nieociosane baie, dźwigające szyld. Teraz otwarte wnętrza schludnych sklepów zapraszają przechodnia dążącego pięknymi chodnikami. A na wygonie w głębi lasu biega z szybkością dwunastu kilometrów na godzinę po kamienistym majdanie uwiązana do stalowego kierata stumilimetrowa haubica. Kierat raz puszczony, nie jest dozorowany. Haubica biegnie dudniąc samotnie; ma tak biegać godzinę. Potem przyjdą obejrzeć, czy jej się co nie obtrzęsło i uwiążą drugą. Myślę ze dobrze by mieć taki Kierat — próbę na ludzi. Zwłaszcza na tych co każą, wbrew logice, mówić „hop !" ... kiedy się już przeskoczy. Wtedy już „hop !" niepotrzebne. III. Budowa miasta Stalowa Woła Sztafeta str. 84 O 35 kilometrów od Sandomierza, o Rozwadowa 6km. , od Niska ll km. , na liniachenergetycznych północ-południe, w idealnym centrum, którego 100 kilometrowym promieniu znajdują się Ostrów, Wierzbno, Skarżysko, Przemyśl, Rzeszów, Dubica, Mościce, tam, gdzie teraz trzyma się na powierzchni wioska Pławię, zakupiono podbudowę wielkich zakładów hutniczych 600 ha terenu. Jak będą się nazywać zakłady dowiecie się na końcu. Teraz już powiedzmy że będą wyrabiały szlachetną stal. Stal walcowaną, prasowaną, kuta, narzędziową, konstrukcyjną... Stal o współczynniku rozszerzalności ograniczonym - tak jak aluminium, z którym ta stal współpracuje - np. gniazdach zaworowych. Stal o najwyższych wymaganiach, obsługuje różnorakie potrzeby od spinki do samochodu. Stal ta przybywać będzie kanałami ze Śląska, a da Bóg z terenów COPU, na których obecnie badamy pokłady rudy. 50-60 kilowe „gęsi" żelaza, zastygłe w drążonych w wilgotnym piasku „kopytach", chropawą szlaką obrosłe iu będą wyładowane z barek, tu będą się reinkarnować w stal. Tę stal stad będą otrzymywać wszystkie zakłady w COPIE i w całej Polsce. SOha przeznaczono na budowę tych wielkich zakładów hutniczych. 20 marca 1937 ścięto pierwsza sosnę. las to bowiem był prawy, na piaseczku rosnący. Jenerał Seaevola — Wieczorkiericz brnie teraz przy mnie w piasku miedzy stojącymi halami i kręci głową: - W tym roku jeszcze zimą tu polowałem . Teraz stoi szereg pawilonów. Tory kolejowe zbudowano nieprowizoryczme dla budowy, a na stale poprowadzono po miejscach, nad którymi zasklepiają się ogromne szklone hale. Stoimy właśnie w takim „domku", który jednym dachem nakrywa powierzchnię dwu hektarów. Obok wznoszą drugi który zajmie przestrzeń trzech hektarów. Dachami będzie pokryta ogólna przestrzeń 9ha. Zakłady leża na przyszłej magistrali elektrycznej idącej przez Nisko na Lublin - Siedlce , leża na drodze wielkiego gazociągu z Warszawy. Zakłady będą. otrzymywały trojaką energię : elektryczną, gazową i węglową, bo węgiel popłynie uaprawnioną i przebitą ku Śląskowi Wisłą. Będą mogły pracować bądź ta_ energią, bądź tą. Przy budowie zakładów pracuje 2,5 tyś. robotników a przy budowie osiedli dla urzędników i robotników 1500. 7500 ludzi pracuje dla zakładów w cafej Polsce. Nie mamy ze sobą Vickersów, Armstrongów, Schneiderów. Pracujemu wyłącznie polskimi możliwościami. Przecież ręce sobie podały „Zgoda" , „Zieleniewski" , „Ostrowiec" , „Jenike". Tu będzie stalowania. Już zabudowano 80 tysięcy metrów kwadratowych, milionem metrów sześciennych, już dotąd zużyto 10 tysięcy ton żelaza (tzn. 1080 wagonów), wagonów cegły zwykłej 1860, dziurawej 447, cementu 939, piasku 4168, tłucznia 5095, szkła 41, płyt żeliwnych 238. - Zając przestraszony porywa się przed nami i sadzi wyrwą miedzy dwoma rosnącymi blokami. Górą, wysoko wystrzela nad las wieża ciśnień, którą będzie iść woda z Sanu. Ludzie na jej szczycie wyglądaj jak trzmiele. Znowu wchodzimy w hale. Montują w niej właśnie suwnice która leciutko będzie dźwigać 60 ton, podbiegając nad podjeżdżające pod dachy wagony i rozwożąc ciężary po pojedynczych stoiskach. Następnej hali jeszcze nie zaczęto sklepić. Soi już szereg żelaznych, podwójnych l6 tonowych słupów , na których będą się wspierać stropy. Nie są one budowane jak dawniej, szklanymi pochyłymi płaszczyznami. Świetliki są prostopadłe, dachy na nich nieprzejżyste. Podraża To konslrukcję , ale , miły Boże, czego człek dla „estetyki nie robi". Po co mają świecić tak wyraziście gościom z powietrza jak lustrzana tafla. Tu wbijają 14 pali żelaznobetonowych , zakładają poduszkę betonową na której wesprze się przyszła konstrukcja. Tam pokazują nam miejsce, w którym stanie prasa o sile 1000 ton, tamta znowu będzie miała siłę a tu miejsce obliczone i zrealizowane na niezamówiona jeszcze prasę o sile 5000 ton. Zakłady będą zatrudniały 4000 tysiące robotników. Ubezpieczalnia społeczna przygotowuje się na ubezpieczenie 12 tysięcy osób. Dk tych robotników oglądamy wznoszoną kolonię, zaopatrzoną w kanalizację, pralnie, łaźnię, kasyna, boiska. Owe kolonie mieszkalne, rozłożone są wachlarzowo nad terenem zakładu. Najprostszymi i najkrótszymi rogami spływać będzie i odpływać w rytmie codziennym fala ludzka dążąca do pracy. Zakłady będą produkowały niema! dwakroć tyle, co dziesięcioleciami wznoszona Huta Baildon. Pierwsze maszyny w zakładach ruszyły w styczniu 1938r. Więc w styczniu, po 3 miesięcznej nieobecności, przyjechałem ponownie obejrzeć COP z wycieczką posłów i senatorów. Ale się ruszyło w okolicy... Wskazywano mi chłopa, wyrodnika i nędzarza, który miał pół morgi gruntu i owe pól morgi to była górka piasku. Śmiech i tyle. Co się robi ? od rana do wieczora przed tą górką stały ogonki furmanek, a chłopina inkasował z piasek 300zl. dziennie. - To Pan jest zadowolony ? Gdzie tam ! Żre go myśl że za tanio pierwsze fury sprzedawał. Życie i świat mu się już zrobiły niemiłe tego myślenia. W Pławiu, wioszczynie wegetującej przed rokiem w tych tu Bośniakach i piaseczkach, zastałem już z 10 klitek z papierosami itp. , z „kapitałami obrotowymi" po kilkadziesiąt złotych, które to kapitały robią omal co dzień 100% obrót. IV. Historia COP -u
Sprawa zaczęła się
niezwykle prosto. Pewnego dnia wiosną 1929r. naczelnik Okręgowego Urzędu
Górniczego w Jaśle inż. J. Onyszkiewicz otrzymał zawiadomienie,
określające datę przyjazdu komisji ministerialnej na poufną konferencję. W
wyznaczonym dniu przybyli z W-wy z Ministerstwa Przemysłu i Handlu
przewodniczący konferencji major dyplomowany Sztabu Generalnego Marian
Kandel, szef Samodzielnego Wydziału Wojskowego w Ministerstwie Przemysłu i
Handlu oraz członkowie delegacji w osobach wicedyrektora Państwowego
Instytutu Geologicznego inż. Stefana Czarnookiego, doktora inżyniera
Stanisław Olszewskiego oraz doktora Konstantego Tołwińskiego i Państwowego
Instytutu Geologicznego. Oryginalne cytaty z korespondencji Eugeniusza Kwiatkowskiego
Wielce Szanownemu
Panu przesyłam przy nadchodzących Świąt Wielkanocnych serdeczne życzenia
zdrowia, zachowania nadal wielkiego hartu ducha i wszelkich dostępnych
pomyślności. Nawracając do wspomnień z przeszłości, mam na zawsze
wyryty w pamięci obraz niespożytej energii twórczej Pana jako szefa
Stalowej Woli, Bez potrzeby odwoływania się do cudzych „Skarbnic wiedzy"
wszystkie zadania i trudności były pokonywane planowo i pomyślnie w czasie
rekordowo krótkim. Proszę przyjąć wyrazy szczerego szacunku dla dzieła
dokonanego w Stalowej Woli i serdeczny uścisk dłoni płk. jego głównego
twórcy. Z wielkim wzruszeniem i z prawdziwą satysfakcją czytałem artykuł „Budowa Stalowej Woli". Jestem zresztą sam koronnym świadkiem niezapomnianych wyczynów organizacji i technicznej sprawności Zespołu, pracującego pod Pańskim kierownictwem przy budowie i rozruchu Stalowej Woli. Choć zakładami tymi zajmował się bezpośrednio inny resort, strzegący - po zainkasowaniu pieniędzy -zazdrośnie swojej kompetencji, to jednak byłem stosunkowo częstym gościem w Stalowej Woli i nieraz myślałem sobie, czego to nie można by dokonać z takimi zespołami ludzi, jakich spotkałem w Gdyni, w Mościcach albo w Stalowej Woli. Dwie różne osobistości prowadziły we mnie nieustanną walkę: nieufny minister skarbu, ważący dziesięciokrotnie każdy grosz z kasy państwowej, z inżynierem, entuzjazmującym się każdym osiągnięciem technicznym, każdym pomnożeniem potencjału wytwórczego Polski. Każda bytność u was w Stalowej Woli wzmacniała siły inżyniera - inwestora przeciwko kutwie skarbowej. Żałowałem już wówczas, że nie zostałem wezwany do dzieła o dwa lala wcześniej, bylibyśmy w nieco innej sytuacji materialnej w 1939 roku. Ale stało się. Przeszłości skorygować nie można. Po wojnie tkwiły w moim umyśle słowa jednego z wielkich historyków francuskich: naród, który wypiera się swojej przeszłości, który systematycznie spotwarza własnąprace i własne osiągnięcia historyczne, idzie ku nieuchronnej zgubie... (Eugeniusz Kwiatkowski w liście do Marcelego Siedlanowskiego)
Scenariusz
opracowali:
Bibibliografia: |